Nie trudno zauważyć, że czołowi producenci współczesnych smartfonów stawiają na minimalizm i design kosztem wytrzymałości urządzenia. Chyba każdy z nas zna osobę, która na ekranie swojego telefonu posiada bardzo popularną pajęczynkę, a w plecaku zawsze nosi ładowarkę lub powerbanka, ponieważ akumulator non stop domaga się energii. Jakie usterki najczęściej są zgłaszane do serwisu telefonów komórkowych?
Zanim o usterkach, warto na chwilę pochylić się nad awaryjnością najpopularniejszych marek. Według raportu firmy Blannco z 2018 roku, wśród telefonów pracujących na Androidzie to posiadacze Samsungów najczęściej odwiedzają lokalne serwisy. Południowokoreański producent daleko w tyle zostawia Xiaomi oraz Motorolę. Co ciekawe, Xiaomi Redmi 4 jest jednocześnie jednym z najpopularniejszych i najbardziej awaryjnych smartfonów ubiegłego roku. Wśród urządzeń z nadgryzionym jabłkiem prym serwisowy wiedzie szósta generacja smartfonów, czyli seria 6, 6S oraz 6S Plus, a najrzadziej na stoły techników trafiał iPhone X.
Rozbity ekran zdominował rynek serwisowy
To właśnie on najczęściej pada ofiarą nieostrożności użytkowników smartfona. Nie ma się co dziwić, w końcu wyświetlacz zajmuje obecnie nawet do 90% frontalnej powierzchni i siłą rzeczy narażony jest na liczne usterki. Nawet ekrany o podwyższonej odporności nie mają najmniejszych szans w starciu z twardym betonowym podłożem. Mimo, iż jest to najpopularniejszy rodzaj usterki, to wymiana uszkodzonej części może w znaczącym stopniu obciążyć nasz portfel. Finalna cena uzależniona jest od modelu telefonu, jednak szacuje się, że osoba chcąca wymienić pęknięty ekran musi się przygotować na wydatek rzędu nawet do 1500 zł! Oznacza to, że w niektórych przypadkach sama usługa serwisowa może przewyższać wartość urządzenia. Szczęściem w nieszczęściu jest uszkodzenie jedynie samej szyby. Jeśli wyświetlacz pozostanie nienaruszony, to możemy oddać smartfon na refabrykację ekranu, która jest zdecydowanie tańsza w porównaniu do wymiany całego wyświetlacza.
Wzmożona ostrożność przy ładowaniu smartfona
Ile razy w ciągu jednego dnia korzystasz z gniazda ładowania w swoim smartfonie? Możemy się założyć, że od kilku do kilkunastu. Codzienne ładowanie, podłączanie urządzenia pod komputer, a w niektórych przypadkach podłączanie zestawu słuchawkowego sprawia, że porty na każdym kroku narażane są na śmiertelnie niebezpieczne usterki. W tym przypadku nie ma żadnej reguły. Kupno telefonu z gniazdem Lightning nie uchroni nas od niechcianej awarii. Jest ono tak samo podatne na uszkodzenia, jak złącze Micro USB czy USB typu C.
Na popularność tego typu usterek składają się dwa czynniki. Delikatna budowa elementu oraz jego niewłaściwe użytkowanie. Tak, najczęściej to sam posiadacz telefonu doprowadza do uszkodzenia gniazda ładowania. Każde poruszenie podłączonym kablem lub telefonem podczas ładowania w znaczącym stopniu przyczynia się do odwiedzin serwisu, a taka wizyta najczęściej kosztuje nas od 100 do 200 zł – w zależności od posiadanego modelu.
Trzymaj się z daleka od źródeł wody
Podium najczęściej zgłaszanych usterek do serwisów telefonów komórkowych zamykają zalania smartfonów. Badania wykazują, że ten segment elektroniki jest najbardziej narażony na destrukcyjne działanie cieczy. Dlaczego? Przyczyna jest bardzo prosta. Smartfony towarzyszą nam w praktycznie każdej sytuacji. Zabieramy je ze sobą do łazienki, na basen lub nad jezioro, czyli w miejsca, gdzie króluje woda i wysoka wilgotność. Jeśli już dojdzie do nieszczęśliwego wypadku i nasze urządzenie zetknie się z cieczą, kluczowa jest reakcja.
Smartfon należy osuszyć (ręcznikiem) i zanieść do najbliższego serwisu. Średni koszt czyszczenia waha się w granicach 100-200 zł. Czarnym scenariuszem w tym wypadku może okazać się zalanie płyty głównej. Jeśli uda się taki telefon uratować, to nasza kieszeń z pewnością to odczuje. Warto nadmienić, że zalania są inwazyjne. Nawet jeśli nasz telefon po kontakcie z wodą nie wykazuje żadnych nieprawidłowości to dobrą profilaktyką będzie powierzenie go w ręce specjalistów. Nigdy nie wiadomo, kiedy podzespoły przestaną działać.